czwartek, 28 lipca 2011

w transie

Gretkowska poderwała mnie na felietony . Po "Na dnie nieba" , gdzie przemiennie wali mnie po mordzie ironicznie i bezwzględnie komentowaną rzeczywistością , a następinie głaszcze i rozczula opowiadaniem o rysowaniu ukochanej córeczce kota , byłam kupiona . Resztę książek kupiłam w ciemno , ciesząc się dreszczykiem emocji , że nie wiem co mnie spotka .

Książki "Trans" , jako nowinki głośno komentowanej w mediach nie miałam jak przeoczyć . Raz  chwalona , że "Manuela Gretkowska w starym stylu " , a raz nieskończnie niepolecana , że "sex , drugs i strata czasu"
Po lekturze internetu i bujnych opisach "transu" nie sposób czytać "bez klucza" , nie podkładając konkretnych osób i nazwisk pod bohaterów , ale myśle , że autorka właśnie chce , żeby podkładać .

Zresztą nie da się ukryć ,że Pan od "Nocnika" dostaje od Gretkowskiej lanie. Inspirowana nim postać Laskiego to chyba najgorszy samiec , jakiego czytelnik jest sobie w stanie wyobrazić . Starzejący się erotoman , żywo zainteresowany młodymi pannami , na dodatek śmierdzić i kłamie .

Bohaterka , która jak utrzymuje autorka jest lekko biograficzna tez nie świeci przykładem . Emigrantka ,młoda żona z epizodami niewierności  , urzymuje że nie wychodzi jej w życiu bo "wszystkiemu winny jest tatuś". Z graniczną hipokryzja wypala sobie dziury w ciele na życzenie księdza , żeby potem jeść haszysz w ciastach.
Sama treść , bazująca na trudach emigracji , zbyt wczesnym małżeństwie , fascynacji starszym mężczyzną i straty w wyniku zachowania toksycznego tatusia, jest przyjemna i łatwa w odbiorze . Gdyby z książki wyrzucić wszystkie części ginekologiczne i opisy czynności seksualnych byłaby by to lektura dla każdego .
Bo mnie to męczyło , ale może poprostu jestem jakaś pruderyjna .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz