czwartek, 29 września 2011

Skóra , w której żyję.


          Na liście mężczyzn powodujących u mnie dreszcze Pedro Almodóvar od lat ma swoje miejsce . Przede wszystkim dlatego , że od nie rozwija ludzkiej wyobraźni , on ją przekracza. 
          Po zobaczeniu nowego obrazu mistrza , pierwszy raz nie żałowałam nieprzeczytanej książki . Odebrałabym sobie tylko przyjemność domyślania i trzymania w napięciu . Kim jest Vera? Skąd bierze się lęk , zamknięcie , odizolowanie , ale też miłość i zapatrzenie w swojego oprawcę ? Kim jest lekarz , który jest w stanie eksperymentować na człowieku i skąd bierze się jego nienawiść ? Jaką tajemnice skrywa gosposia , która pragnie śmierci Very.
          Gdy dostaje odpowiedz nie jestem rozczarowana , jestem zdziwiona . Zdziwiona w sposób , w który lubię widzieć kino - historii , której się nie spodziewam , nie wyobrażam sobie .
           Koniecznie trzeba wspomnieć o aktorach! 
Anaya i Jan Cornet pokazują tak dotkliwie dramat człowieka uwięzionego we własnej seksualności , że w głowie pojawiają się myśli "co by było gdyby?".Almondovar zaraża miłością do Banderasa , na którego widok będę miała przed oczami wzrok chirurga-psychopaty , a nie motyw muzyczny z "Desperado" w uszach .
           W moim osobistym rankingu film znajduje się w kategorii "Porywa"

PS. "Tarantula" , która była inspiracją filmu , już czeka w biblioteczce na swoja kolej . Ja też na nią czekam !

sobota, 3 września 2011

Z głowy...



         Pewnie nie łatwo jest być człowiekiem ,który przeżył Polskę w tylu wymiarach . Janusz Głowacki , w autobiografii  " Z Głowy" pokazuje szare czasy wojny , stanu wojennego czy PRL w kolorze . Przeciętny czytelnik nie spodziwa się zbytnio , że na wojnie można zgubić żółwia , że PRL może i był straszny , ale przyznajmniej był śmieszny , a na emigracje lepiej zabrać coś więcej niż "głęboki kompleks prowincji, maskowany pychą", bo może się przydać .
         Autor opisuje swoje życie , wzloty i upadki w sposób prześmiewczy , nie szczędząc ironii . Opowiada o trudach emigracji , trudach miłości ( zwłaszcza, gdy kobiet jest więcej niż jedna) , próbach odnalezienia w sobie talentu do czekokolwiek , co wydaje się sprawą trudna w jego życiu . Bohater wydaje nam się być trochę pchany przez los , trochę przez ludzi , a sukcesy odnosi całkiem przypadkiem . Nie ma w tym pychy , częstej przy autobiografiach , jest za to dużo nonszalancji i lekkości .
        " Z głowy " jest też książką o ludzich . Tych napotykanych przypadkiem , jak i ciągle obecnych . Losy matki autora śledzimy od jego narodzin aż do śmierci , portret córki Zuzi też mamy zarysowany dokładnie . Nie mniej interesujące są postaci poboczne - mieszkańcy parku , czy znajomych kryptoinwalida .
        Młodemu , nie mającemu doczynienia z opowiadanymi momentami histori , Głowacki pokazuje , że zawsze istnieli ludzi z krwi i kości , nie tylko bohateterowie znani z heroicznych czynów , ale też przciętniacy pijący wódkę na Nowym Świecie.
        Na dodatek , komentując rzeczywistość autor "Rejsu" dodaje , że " Rejsu 2 " nie da się już nakręcić , bo w aktualnej Polsce nie ma już się z czego śmiać.