niedziela, 19 lutego 2012

Mój tydzień z Marilyn


Z mojej perspektywy Colin nie ma się czym chwalić . Ja spędziłam kiedyś rok z MM ! Rok poświęcony na analizę biografii , prawdziwego portretu. Pewnie dlatego tak bardzo cieszyłam się , że powstaje ten film.

         Nie jest tajemnicą , że Marilyn miała dwie twarze . Jedna , z której tak bardzo chcemy ją pamiętać - okropnie seksownej blondynki w rozmiar za małych ubraniach , zmysłowym głosem , powalającej na kolana jednym spojrzeniem . Duszy dziecka zapakowanym w boskie ciało - przed państwem Marilyn Monroe.
Zupełnie innym i trochę zapomnianym wizerunkiem była Norma Barker , jak na prawdę się nazywała . Dziecka , owszem , zagubionego , gwałconego , niekochanego , które szybko zrozumiało , że "dopóki mężczyźni ją pragną , jest bezpieczna . Uciekała w narkotyki , alkohol i przypadkowych , często bardzo nieanonimowych kochanków ze strachu. Strachu przed samą sobą 

"Mój tydzień z Marilyn" to historia młodego asystenta reżysera Colina , który w ramach poszukiwania własnej drogi trafia na plan "Księcia i aktoreczki " . Tam poznaje słynną już wtedy MM i nie zapomni tego tygodnia do końca życia . Jako dorosły mężczyzna opisze wspomnienia w książce " Książę , Aktoreczki i Ja "
Ale wcale nie o Colina chodzi w tym filmie . Chodzi o MM , którą tak dokładnie jak w mojej wyobraźni odegrała Michelle Williams . Gwiazda jest tu już w schyłkowym momencie swojego życia , uzależniona od alkoholu i asystentki , która decyduje o każdej sferze jej życia . Psychoterapeucie zawodzą , MM spóźnia się na plan i nie daje rady grać , albo nie przychodzi w ogóle . Bolą ją wszystkie uwagi , od współpracowaników , męża , doradców. Jej trzecie już małżeństwo z dramaturgiem Artutrm Millerem jest w rozsypce . W rozsypce po fatalnym poronieniu jest też sama Marilyn.
Stosunek wszystkich filmowych mężczyzn do gwiazdy jest taki sama - oni się prężą i robię wrażenia , a ona kiwa palcem , wybierając sobie kolejnych kochanków . Kobiety również co do MM są zgodne - zgodnie się jej boją i wolą nie zostawiać mężów samych w jej obecność. Marilyn w kompletnym równouprawnieniu zabiega o zainteresowanie jednych i drugich .
Nazwisko Monroe przyciągało ściągało na plan największe nazwiska za jej życia . Podobnie dzieje się po śmierci , bo tydzień z Marilyn spędzają : Judi Dench , Toby Jones , Kenneth Branagh czy Dougray Scott . Dla mnie na wyróżnienie zasługują jeszcze dwa nazwiska : Dominic Cooper , którego myślałam że można obsadzać tylko w roli dobrych chłopców . Dzisiaj wyrzuciłam z pamięci jego " Księżną " czy "Mammma Mia!" - to bardzo zły chłopiec a przy okazji elastyczny , zdolny aktor . Dokładnie odwrotne wrażenie zrobiła Emma Watson , po raz kolejny zagrała Hermione , tylko bez różdżki .

Marilyn Monroe ciągle jest legendą - 50lat po jej śmierci nadal się nią podniecamy . Teraz ma szanse na Oskara . Ja się cieszę , że miała szanse pokazać jak była naprawdę .

1 komentarz:

  1. Oglądałam i podobał mi się, bardzo nie lubię Michelle Williams ale muszę przyznać, że świetnie zagrała MM :)

    OdpowiedzUsuń