sobota, 29 października 2011

Bitwa Warszawska


       Czyli na naszych oczach dzieje się historia. Co prawda nie koniecznie ta z 1920, bo tą już zna każdy , bardziej ta filmowa , współczesna . Przed państwem pierwsze , polskie , narodowe 3D.
        Zacznę od tego że chwalę i szanuję Pana Hoffmana za podstęp , bo jak inaczej nazwać najnowszą technologię w filmie historycznym ? I stąd mamy w kinie pełną salę ludzi w każdym wieku , którzy , chcąc nie chcąc historii zaczerpną , jak bardzo by się nie opierali . Brawo. 
        Poza tym , nie licząc trzeciego wymiaru , ja już wszystko widziałam . Główna historia taka jak w "Ogniem i mieczem" , taka jak w "Potopie" , taka jak w większości rodzimych produkcji historycznych. Obsada taka jak w większości rodzimych produkcji jakichkolwiek - Szyc przychodzi , odchodzi , wraca , rzuca , zostawia , a Natasza Urbańska (jak sama śpiewa ) ran mu nie godna całować - cytując klasyka . Nowego nic. 
       Ratunek w dwóch , dość drugoplanowych nazwiskach - Adam Ferency i Łukasz Garlicki . Ferency  , za kreacje Czekisty komisarza Bykowskiego , który niesamowitą charyzmą wybija się nie pierwszy plan , ponad ckliwą historię miłosną . Garlicki , w roli księdza , który wzrusza i powala patriotyczną postawą . Gdyby nie oni , zapomniałabym o tym filmie zaraz po zamknięciu drzwi sali kinowej . 
       Film mnie osobiście zmieszał , bo z jednej strony jestem za takim kinem , propagowaniem historii i edukowaniem nas z nas samych. Jak by nie spojrzeć wychodzimy z takiego filmu bogatsi . Z drugiej strony , chcę oglądać historie zmyślone tak , żeby dało się w nie wierzyć . Tu nie uwierzyłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz