piątek, 7 października 2011

To tylko sex


"Najpierw jest sex bez emocji , potem są emocje bez seksu"


             Nie wiem , dokąd to prowadzi , ale cosezonowe komedie romantyczne zostały z powodzeniem wyparte przez komedie erotyczne . Po "Miłość i inne używki " i "SexStory" nadszedł czas na "To tylko sex" . Co najniebezpieczniejsze , dobry!
            Może gdyby Jamie i Dylan byli trochę mniej zniechęceni do miłości , trochę mnie zapędzeni w karierze i mieli trochę więcej czasu umówiliby się na randkę . Jednak zdecydowanie nie mają jak . Jamie sama znajduję Dylana , jako łowca głów , lecz pewnie nigdy z takim "chłopcem z Los Angeles" na randkę by nie poszła . Zupełnie co innego , jeżeli z takim "chłopcem z Los Angeles" można napić się piwa wieczorem . Mieć kumpla w wielkim mieście to fajna sprawa , zwłaszcza z perspektywy Dylana , który przeprowadza się do Nowego Jorku jako dobrze zapowiadający się dyrektor artystyczny . A jeżeli już ma się kumpla , który jest kobietą , to czemu nie sex? W końcu to takie naturalne , tylko ludzie dorobili do tego ideologie. Właśnie tak , zaczynami się przyjaźnić . Z dodatkami.
            Jeżeli coś można podpatrzeć u bohaterów , to chyba stosunek do siebie . Od razu opowiadają o sobie od najprawdziwszej strony , jacy są , a jacy zdecydowanie nie są , co mają , a czego im brakuje . Początek znajomości , wcale nie jest , jak w piosence , czasem udawania że wszystko co ludzkie jest nam obce. Może to właśnie prawda jest sposobem na uniknięcie rozczarowania .
            Film na pewno jest komedią , patrząc na niego pod kątem , że widz się śmieje .  Czasami nawet wzrusza , bo tak na prawdę , czy sex pojawia się podczas miłości , czy miłość podczas sexu , ma jakieś znaczenie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz