niedziela, 9 października 2011

Tarantula


       "Stałeś się jeńcem pająka"


- Ale poważnie? - pytam setny raz sprzedawce w księgarni , bo nie wierzę.
- Poważnie , mamy tylko to
Wychodzę ze sklepu z książką , która spokojnie zmieściłaby mi się w tylną kieszeń spodni . Jak to możliwe, że taka książeczka zainspirowała Almondovara do stworzenia wielowarstwowego , wielowątkowego i dobitnie szczegółowego filmu ? No nic , postanawiam zaryzykować, poszukać plusów. Pierwszy który widzę , to że pod ciężarem lektury nie zerwie mi się torba i kręgosłup.
            "Skórę w której żyję " ciężko tak na prawdę nazwać ekranizacją "Tarantuli" . Książka jest lekką inspiracją, którą autor filmu wkłada w nową rzeczywistość . Trudno nawet powiedzieć , czy z powodzeniem
             Vincent zostaje porwany przez Tarantulę , jak nazywa swoje oprawcę . Chłopak wyzbywa się wszelkiego człowieczeństwa . Je Panu z ręki , chodzi nago , mieszka w ciemnym pokoju . Przestaje być człowiekiem , żeby Pan mógł ulepić go na nowo , dać mu nową tożsamość , stworzyć na własny pomysł . Kiedy otrze się o śmierć, będzie wdzięczny Panu , że go ocalił .
             Ta nowa tożsamość , to Ewa . Kobieta idealna , stworzona na zamówienie , wzbudzająca zazdrość w kobietach i podziw w mężczyznach . Nowa tożsamość to też centrum nienawiści Tarantuli , który swoimi niewybrednymi metodami karze Ewe za błędy Vincenta .
              Jednak nie ma kary bez winy , a samemu trudno stwierdzić , kto jest ofiarą . Trudno się dziwić ojcu , który sam wychowuje córkę noszącą traumę po tragicznie zmarłej matce , że chce się mścić za wyrządzoną jej krzywdę . On chce żeby sprawca poczuł to , co gwałcona nastolatka , która oszalała po tragicznej historii . Tylko w okazywaniu tego samego bólu jest zbyt dosłowny , zbyt brutalny.
              Książka jest napisana językiem mocno reporterskim , pozbawionym emocji , sucho przedstawiającym fakty . Bo skąd wziąć uczucia w literach , skoro nie mają ich nawet bohaterowie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz